Adam Krafft – interpretacja

Autor: Aneta Wideł

Wiersz „Adam Krafft” autorstwa Cypriana Kamila Norwida powstał w 1842 roku, czyli w okresie, w którym tworzyło drugie pokolenie romantyków. W utworze tym autor przedstawia losy wybitnego, choć zapomnianego już średniowiecznego rzeźbiarza, Adama Kraffta. Porusza w nim także temat niedocenienia i odrzucenia artystów przez społeczeństwo.

Adam Krafft – analiza wiersza i środki stylistyczne

Utwór składa się z trzech zwrotek o różnej liczbie wersów: dziesięciu, osiemnastu i dwudziestu jeden. Prawie wszystkie liczą po jedenaście sylab. Wyjątek stanowią ostatni wers pierwszej strofy (pięć sylab) oraz pierwszy wers drugiej strofy, sześć sylab, co łącznie daje ich jedenaście. W utworze pojawiają się również rymy krzyżowe i okalające, występujące nieregularnie.

Wiersz Norwida rozpoczyna się od rozbudowanej apostrofy otwierającej utwór, czyli inwokacji („I ty w szpitalu zakończyłeś życie […] Zaledwo echem twoich brzmiąc wyrazów, / Twojego serca powtarzając bicie”), co czyni go przykładem liryki inwokacyjnej.

Na bogatą warstwę wizualną wiersza wpływ mają liczne środki stylistyczne. Pojawiają się tu liczne epitety („kształt szlachetny”; „myśl pobożna”), porównania („Nie jako rzeźba, lecz jak hymn Lewity”; „łuk za łukiem cienić – / I jako Prorok obudzony świtem”), anafory („I ty w szpitalu”; „O wielki mistrzu!”) oraz metafory („Tyś […] pod stopami Pana wieniec uwił”; „Wylany z duszy, nie zaś stalą ryty”). Dostrzec można także przerzutnie („Zaowocował w gronach świętych twarzy / Nie jako rzeźba”; „komu nie padł cieniem / Na całe życie jako wątek marzeń”), inwersje („I jeszcze wrócisz hołd powtórzyć lenny”; „I na ramionach własne pieścisz dzieło”), wykrzyknienia („O wielki mistrzu!”; „smutno!…”) i wyróżnienia graficzne w postaci wielokropków („W kamienny pacierz…”) czy pauz („Zdaje się jeszcze łuk za łukiem cienić —”), zastosowanych w celu przemilczenia pewnych fragmentów tekstu.

Adam Krafft – interpretacja wiersza

Wiersz „Adam Krafft” skupia się na przybliżeniu biografii tytułowej postaci, ale też porusza problem niedocenienia przez społeczeństwo, zapomnienia. Utwór rozpoczyna się od bezpośredniego zwrotu do adresata, czyli Adama Kraffta. Już pierwsze słowa osoby mówiącej, „I ty w szpitalu zakończyłeś życie”, wskazują, że bohater liryczny umarł w samotności.

Cała pierwsza strofa pełna jest żalu i rozgoryczenia. Mimo iż rzeźbiarz zasługiwał na docenienie, był wybitnym artystą wkładającym w każdą pracę całe swoje serce, to nigdy, zarówno za życia, jak i już po śmierci nie doczekał się uznania. Podmiot liryczny ironizuje smutno, że głazy, choć są tylko narzędziem pracy rzeźbiarskiej, mają w sobie więcej empatii i zrozumienia niż ludzie – „Jak gdyby głazom tylko wierzyć można” Jedynie one tak naprawdę zauważają talent rzeźbiarza i tęsknią po jego odejściu. Jest rozczarowany i zły na nieczułe społeczeństwo, które okazuje mniej empatii od kamienia, który jest przecież symbolem nieczułości i obojętności.

Osoba mówiąca utożsamia się z Krafftem. Również jest artystą, dlatego potrafi pojąć i docenić jego kunszt pracy. Być może zauważa również podobieństwo ich losów. W kolejnej zwrotce przywołuje i opisuje przykłady wybitnych dzieł bohatera lirycznego. Zachwyca się nimi, zwłaszcza pięknym, gotyckim sklepieniem w domu modlitewnym w Norymberdze. Mówi o nim z wielką czcią: „I pod stopami Pana wieniec uwił. […] Nie jako rzeźba, lecz jak hymn Lewity / Trzymającego przednią straż ołtarzy, / Wylany z duszy, nie zaś stalą ryty”. Porównuje dzieło do „hymnu Lewity”, czyli przedstawiciela jednej z grup kapłańskich, wywodzącego się od Lewiego, jednego z synów Jakuba.

Podmiot liryczny zwraca tym samym uwagę na sakralny wymiar rzeźb artysty. Stanowią one niezwykłą modlitwę ich twórcy. Przez swoje dzieła, Krafft wyraża ogromne uwielbienie dla Boga. Osoba mówiąca przyrównuje go nawet do Chrystusa: „słusznie zginasz barki / I na ramionach własne pieścisz dzieło”. Niesione na barkach dzieło, czyli ogromny talent, jest aluzją do dźwiganego przez Jezusa krzyża.

Choć artysta został obdarzony niezwykłym darem, stał się on dla niego przekleństwem i ciężarem. Tak jak Zbawiciel cierpiał i umarł za ludzkie grzechy, tak i rzeźbiarz cierpiał z powodu niezrozumienia i zmarł z samotności. Jego rzeźby zupełnie wykraczały poza ramy epoki, w której żył. Były inne i nowatorskie, lecz tym samym zbyt trudne do zrozumienia dla prostych ludzi, co przyczyniło się do jego klęski.

Ostatnia strofa rozpoczyna się od słów „O wielki mistrzu!”, będących wyrazem wielkiego podziwu i uwielbienia. Podmiot liryczny oddaje Krafftowi zasłużony hołd. Podziwia go, chce jak najlepiej wyrazić swe uznanie. Raz jeszcze krytykuje nieumiejące go docenić ograniczone społeczeństwo. Ubolewa nad tym, że choć artysta „dał innym przykład, / Ku jakim szlakom mają zdążać sami”, ludzie nie chcieli z tego skorzystać. Ma jednak nadzieję, że się zmienią, dlatego prosi rzeźbiarza o to, by nie kierował w ich stronę swego gniewu. Wierzy, że któregoś dnia jego sztuka zostanie doceniona, a także stanie się źródłem inspiracji dla nowych pokoleń twórców.

Dodaj komentarz