Wyobraź sobie, że jeden z bohaterów literackich z lektury obowiązkowej przeniósł się do Twojego świata. Napisz opowiadanie o waszej wspólnej przygodzie, podczas której bohaterowi temu przyznano tytuł Przyjaciela Mądrości

Autor: Marta Grandke

Pewnego dnia spacerując po moim rodzinnym mieście, spotkałam nagle Gandalfa. Siedział on sobie na ławce w parku, ustrojony w szare szaty i spokojnie pykał fajkowe ziele. Obok niego leżała jego laska. Gandalf zdawał się być zatopiony we własnych myślach i nie zwracał uwagi na ciekawskie spojrzenia, którym obdarzali go przechodnie, wśród których wyraźną sensację wywołał widok czarodzieja w parku. 

Przez chwilę zastanawiałam się, czy mogę go zagadnąć – nie chciałam mu bowiem przeszkadzać – ale niespodziewanie Gandalf spojrzał na mnie, uśmiechnął się i lekko poklepał ławkę obok siebie, dając mi znak, że mogę się do niego dosiąść. Tak też uczyniłam, trochę jeszcze zawstydzona i onieśmielona.

– Wyglądasz, jakbyś się zastanawiała, co tutaj robię – rzekł Gandalf, nadal ćmiąc spokojnie swoją fajkę. Otworzyłam usta, chcąc potwierdzić jego słowa, ale on mnie uprzedził. – Zatem powiem ci. Powód mojej obecności w tym parku jest bardzo prozaiczny – zwiedzam to miasto. Uważam bowiem, że nawet najmniejsza miejscowość ma w sobie coś magicznego, co może zaoferować swoim gościom – tu Gandalf ponownie uśmiechnął się do mnie, mrugnął i zapytał: – A może zechciałabyś mi pokazać to miasto? Odniosłem wrażenie, że mieszkasz tutaj. Na pewno znasz jakieś jego wspaniałe sekrety.

– Tak – kiwnęłam szybko głową. – Mieszkam tutaj od urodzenia, mogę wszystko ci pokazać!

– Zatem w drogę – zakomenderował Gandalf, wstając z ławki. – Od teraz jesteśmy turystami i w ten sposób musimy zacząć myśleć.

Zatem wyruszyliśmy w drogę. Najpierw oczywiście obejrzeliśmy park, w którym już byliśmy – Gandalfa najbardziej zainteresowały wiewiórki i kaczki pływające w miejscowym stawie – potem ruszyliśmy w stronę centrum. Oglądaliśmy zabytkowe kamieniczki, malutki rynek, wałęsaliśmy się ciasnymi uliczkami miasta, pełnymi donic z kwiatami i rowerów. Gandalf kontemplował to wszystko z łagodnym uśmiechem na twarzy, czasami wskazywał na jakiś ciekawy szczegół architektury i opowiadał, z jakim elementem krasnoludzkich lub elfich budowli z jego świata mu się on kojarzy. Na widok jednego z popularnych pubów w centrum oświadczył, że gdyby to miejsce odwiedzili hobbici, to nigdy by stamtąd już nie wyszli. 

Gdy zwiedziliśmy już całe miasteczko, wpadłam na pomysł, byśmy pojechali autobusem do sąsiedniego miasteczka, zwiedzić popularne muzeum. Udaliśmy się więc na przystanek, jednak na miejscu okazało się, że autobus odjechał dziesięć minut temu, a następny będzie dopiero za godzinę. Zdenerwowana i zasmucona zakomunikowałam to Gandalfowi, jednocześnie przepraszając go, że szliśmy tak daleko, a teraz będziemy musieli czekać przez godzinę bezczynnie albo zrezygnować z wycieczki. Było mi przykro, chciałam bowiem pokazać Gandalfowi jak najwięcej uroków okolicy.

Gandalf jednak zaskoczył mnie. Wyciągnął fajkę, nabił ją i gdy zaczęła, znów lamentować, że szliśmy na próżno i jesteśmy spóźnieni oraz że zmarnowałam tym samym jego czas, on spokojnie odparł:

– Nie jesteśmy spóźnieni. Wręcz przeciwnie, jesteśmy tutaj w bardzo odpowiednim czasie.

– Ale w odpowiednim czasie na co? – zapytałam bardzo zaskoczona.

– Na to, żeby spokojnie podumać sobie pod tamtym drzewem i nacieszyć się piękną pogodą.

– Ale nasze plany nie wypaliły – dukałam wciąż, czując, że nie stanęłam na gotowości zadania.

– Trudno – odrzekł Gandalf spokojnie, ruszając w stronę drzewa; potruchtałam za nim. – Nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ. Czasami nie zdążysz na ten wasz dziwny środek transportu, czasami nie uda się inna rzecz. Trudno, to nie jest koniec świata – to mówiąc usadowił się na trawie. Usiadłam obok niego. – Twoja złość i smutek niczego nie zmienią teraz, jaki jest więc ich sens? Równie dobrze możesz w tym czasie cieszyć się słońcem i zapachem kwiatów – nasunął kapelusz na oczy i oddał się pykaniu swojej nieodłącznej fajki.

Przez chwilę zastanawiałam się nad jego słowami, po czym dołączyłam do niego i usiadłam na trawie. Przez myśl przemknęło mi, że gdyby ktoś kiedyś rozdawał nagrodę prawdziwego Przyjaciela Mądrości, to Gandalf powinien być do niej nominowany i zostać jej zwycięzcą. Czarodziej naprawdę wiedział, co jest w życiu ważne.

Dodaj komentarz